Jarek Cz., Jacek Z., Tomek W., Zygmunt J.,
Piotr Z., Mariusz G., Michał F., Mariusz K.
Wyjeżdżamy 15 VII Pociągiem z Poznania do Zagórza, tam "dołącza" do grupy Mały Zenon – Zyga J., i dalej pociągiem do Komańczy. Pierwszy nocleg przy schronisku PTTK w Komańczy.
16 VII idziemy z Komańczy przez jeziorka Duszatyńskie i Chryszczatą na przełęcz 816, gdzie rozbijamy namioty. Na przełączy miało być źródełko, ale okazało się, że woda sączy się lekko po zeszłorocznych liściach. Łapiemy ją więc w przykrywkę od menażki. Nie dźwigamy z sobą butli z gazem, bo postanowiliśmy gotować w dużym garze nad ogniskiem. Już po ciemku, gotujemy więc zupę z wpadającymi do niej owadami, a później wodę na herbatę.
17 VII idziemy do Cisnej, gdzie rozbijamy się na polu namiotowym. Wieczorem, w miejscowym kinie, oglądamy western. W trakcie seansu rozpętała się wielka burza, więc wracając na pole namiotowe przechodzimy przez wzburzoną rzeczkę po dwóch, łączących brzegi, drągach. W namiocie poznanych po kinie dziewczyn jest konkurs na najkrótszy dowcip. Wygrywa Zyga dowcipem „Ożenisz się? NIE – to złaź!”.
Następnego dnia 18 VII Jarek, Mariusz G. i Mały Zenon idą szlakiem przez: Ryś, Okrąglik i Paprotnię do Wetliny, a pozostała piątka ze wszystkimi bagażami dociera do Wetliny autobusem. Kupujemy chleby i ponieważ jest piękna pogoda - zażywamy rzecznej kąpieli w Wietlince.
19 VII rano, gotujemy na śniadanie „słynną” zupę pomidorową - na puszeczce koncentratu z ryżem błyskawicznym. Piotr ma garstkę ryżu, ale zapewnia nas, że na 8 chłopa wystarczy – bo spęcznieje. Wyszło po łyżeczce na osobę. W planach mamy połoninę Wetlińską, więc trzeba się spieszyć. Ktoś pamięta, że przy parkingu w Górnej Osadzie, przy początku szlaku, jest budka z kiełbaskami. Zostawiamy więc bagaże w namiotach, i przy psującej sie pogodzie, idziemy szosą, z nadzieją na śniadanie przy parkingu. Na nasze szczęście budka była, więc jemy po kiełbasce z bułką (M.K. i J.Z. – po dwie). Pogoda pod psem, ale wchodzimy na połoninę Wetlińską.
Kolejnego dnia - 20 VII wyruszamy z Wetliny do Ustrzyk Górnych. Już w deszczu, przez wysokie krzewy jagód na połoninach Działu idziemy na Wielką Rawkę (1307). Z Wielkiej Rawki „zjeżdżamy” ślizgami do Ustrzyk Górnych, zdobywając przy okazji Błotną Odznakę Turystyczną. Jesteśmy mokrzy i obłoceni więc nie chcą nas przenocować w schronisku PTTK nawet na podłodze, chyba nawet nie chcieli nas wpuścić. Cały czas pada, ale dzielnie rozbijamy więc namioty na polu namiotowym.
Rano 21 VII wylewamy wodę z namiotów i robimy naradę Co dalej??? Ponieważ wszystko mamy mokre (M.K. ma 1 parę suchych skarpetek), a ciągle pada postanawiamy, że kończymy bieszczadzką przygodę. Decydujemy się na wyjazd autobusem do Ustrzyk Dolnych. Na odjazd czekamy w autobusie chyba ze dwie godziny. Rodzi się pomysł, aby zrobić pociągiem najdłuższą polską trasę z Ustrzyk Dolnych do Świnoujścia. Ale pomysł upada i wracamy jednak do Poznania.
A mieliśmy taki piękny plan na drugi tydzień w Bieszczadach – zdobyć jeszcze parę szczytów i dojść do Ustrzyk Dolnych.
Aaa ... , zrobiliśmy jeszcze losowanie, komu dostanie się nasz wspólny gar z trójnogiem - wygrał Mariusz G.
tel.: 505 377 726 e-mail: kontakt@terazrozumiem.pl
NOTA PRAWNA: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt 1 b) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych (z 4 lutego 1994 r, z późn. zmianami) zastrzegam, że wszystkie materiały zamieszczone na terazrozumiem.pl są objęte prawami autorskimi, a ich dalsze rozpowszechnianie bez mojej zgody jest zabronione